~Dallas~
To ona. Po latach rozłąki znów ją widzę. Znów widzę jej
uśmiech, jej włosy, jej oczy. To, co ma najpiękniejszego w sobie.
Świdrowałem ją wzrokiem, moje oczy znów błyszczały. A ten
chłopak z boku? Na początku traktowałem go trochę jak
SlenderMan'a. Nie biegłem i nie wrzeszczałem, po prostu był on dla
mnie 'bez twarzy'. Zauważyłem go dopiero wtedy, gdy dostrzegłem,
że dłonie Jess są splecione z dłońmi innego chłopaka. Auć.
Zabolało. Drobne ukłucie w sercu przerodziło się w ból, który
zalał całe moje ciało. Skrzywiłem się i odwróciłem wzrok.
Chciałem stąd odejść, ale ona już mnie zauważyła. Pozostałem
więc w miejscu, a zakochani - jak mi się wtedy wydawało - zbliżali
się ku mnie. Po chwili usłyszałem nieśmiały i jak najbardziej
znajomy głos.
- Dallas? - cichutki głosik Jess obudził od lat uśpione
wspomnienia.
Wspólnie spędzone dni na zabawie i wygłupach. To wszystko
ożyło, a kolorowe obrazy stanęły mi przed oczami. Ja i Jess nad
jeziorem. Ja i Jess na huśtawkach. Śmiejący się. Cieszący się
życiem. Pewnego dnia to wszystko straciłem. Nie wróciło to do
mnie, moje miejsce zajął ktoś inny. Czułem jak moje serce pęka,
zacisnąłem mocno pięści i przygryzłem usta, by powstrzymać łzy.
Tak, chłopaki też czasem płaczą.
-Tak, to ja. Sporo lat minęło, co nie, Jess? - odparłem jąkając
się nieco
Jej twarz była nieprzenikniona. Tylko jej oczy zdradzały
wszystko. Tęskniła i jednocześnie bała się... Bała się naszego
spotkania. Nie rozumiałem tego. Przecież u jej boku jest ktoś o
niebo lepszy ode mnie. Przystojny, tajemniczy. Takich właśnie
chłopaków lubią dziewczyny. A ja? Wieczne głupoty mi w głowie,
jestem dziecinny, nie wart niczyjej uwagi. Nic mnie tu nie trzyma, a
jednak stoję w miejscu czekając na odpowiedź.
-Tak – odparła z wahaniem. Przygryzła wargi wyraźnie się nad
czymś zastanawiając. - Stęskniłam się.
Otworzyłem szeroko oczy ze zdumienia. Na jej policzkach pojawiły
się urocze rumieńce. Jej wzrok uciekł gdzieś w dal. Spojrzałem
na jej towarzysza. Uśmiechał się uprzejmie, nie widać było po
nim ani śladu zazdrości.
-Ja też się stęskniłem, Jess. Czekałem na Ciebie. W końcu
się pojawiłaś. - powiedziałem
- Mam nadzieję, że nie jest za późno. - odparła
Wzruszyłem ramionami. Oczywiście, że nie jest za późno.
Przecież wciąż ją kocham! Z miłości nie jest łatwo się
wyleczyć.
-Chyba musimy sobie wyjaśnić kilka spraw, prawda?
~Caroline~
Okolica była niezwykle piękna. Jednak ja nie potrafiłam
poświęcić jej wystarczająco czasu. Przez cały czas wpatrywałam
się w ekran telefonu w oczekiwaniu na wiadomość czym niezwykle
irytowałam dziewczyny. Czasem mogłyby odpuścić. Wiem, troszczą
się o mnie, bla bla bla. Ale to moje życie i to właśnie ja będę
decydować co zamierzam robić.
-Caro! Caro! Caro!!!
Z zamyślenia wyrwał mnie natarczywy( i zdecydowanie upierdliwy)
głos Claudii. No tak. Znowu dostanę burę.
- Czy ty zamierzasz spędzić całe swoje nudne życie patrząc
się w telefon? Serio? S e r i o?
Przewróciłam oczami.
- Nawet jeśli, to nic Ci do tego- odparowałam
Claudia ewidentnie się zbulwersowała.
- No masz rację! Nic mi do tego. Bo ja wcale nie jestem twoją
przyjaciółką, no przecież!- ironizowała
Nikt tego nie rozumiał. Każdy kogoś miał. K a ż d y. Poza
mną. Claudia miała Mariusa ( no proszę, widać, że między nimi
coś iskrzy.), Jessica miała tego swojego kolesia stąd, a Nath
ewidentnie kręciła z Mattem. A ja jestem sama. Zawsze jestem sama.
Nikt nie wie, jak wspaniale się czuję, kiedy ktoś napisze mi kilka
miłych słów na Facebook'u. Nie przeszkadzają mi nawet słowa z
podtekstem erotycznym. Ja po prostu tak bardzo potrzebuję bliskości
drugiej osoby, że nie potrafię sobie z tym poradzić. Wiem o tym,
ale nie zamierzam tego zwalczać. To cudowne uczucie.
~Nathalie~
Wyłączyłam się. Przestałam myśleć o czymkolwiek. Bo też
jaki ma to sens? Szłam przed siebie mechanicznie nie zważając na
nic. Wiedziałam, że Claudia kłóci się z Caro, ale ignorowałam
to. Nie zwróciłam nawet uwagi na to, że Mark złapał ją za rękę
i przyciągnął do siebie w obawie, że dziewczyny zaraz skoczą
sobie do gardeł. Nic. Pustka. Nada. I to mi odpowiada. Dlatego nie
zdążyłam zareagować kiedy pędzący samochód potrącił nas na
skrzyżowaniu sam lądując daleko poza drogą do góry kołami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz