Wyszłam z domu zostawiając rodzicom kartkę z wiadomością.
Nie mogłam już spać. Wyszłam z domu o 7.30. Poszłam na
spacer. Wrócę na obiad.
Jessica
Krótkie i konkretne, ale zaoszczędzi rodzicom godzin nerwów.
Zostawiając im taką kartkę mam pewność, że nie będzie afery
jak wrócę do domu.Dzień był bardzo słoneczny. Szłam powoli ulicą. Myślałam, o tym, co mi się przyśniło. Przed oczami wciąż miałam przerażającą twarz potwora. Te oczy... Strasznie krwiste oczy, które wpatrywały się we mnie chwilę przed atakiem.
- To niemożliwe - szepnęłam do siebie. Czemu miałam przeczucie, że coś takiego naprawdę się wydarzy ?
- Jess?
Natychmiast się odwróciłam. Za mną stał zdziwiony Matt.
- Boże, wystraszyłeś mnie. Cześć. - Z trudem siliłam się na obojętny ton. Podszedł do mnie. Odruchowo ię cofnęłam.
- Co? - zapytał - Coś się stało?
Idiotka. Zachowuję się jak idiotka.
- Och, nie nic. - odparłam z kłamliwym uśmiechem na twarzy.
Przywdziałam maskę. Nie chciałam, by się dowiedział, że mnie to przeraża. Te oczy...
By ukryć zakłopotanie spojrzałam w niebo, gdzie leciały dwa bociany. Spokojne, wolne od wszelakich trosk.
- Co tu robisz tak wcześnie? - spytałam z udawanym zainteresowaniem. Nie odpowiedział,a ja nie chciałam by się odzywał. Najlepiej żeby sobie poszedł. Chyba wyczuł, że nie jestem w nastroju do rozmowy, bo po chwili odszedł bez słowa.
Postanowiłam, że pójdę do Nathalie. Muszę się do kogoś zwrócić z kimś pogadać. Po drodze wstąpiłam do sklepu. Kupiłam duże lody w opakowaniu, na pewno się przydadzą. Dobrze, że ja i Nathalie jesteśmy sąsiadkami.
Drzwi były otwarte. Zapukałam i weszłam do mieszkania. Skierowałam się do jej pokoju. Tak jak myślałam Nath siedziała przy komputerze i słuchała muzyki.
- Hejka - rzuciłam i usiadłam obok niej.
- Siema. Co tam? - spojrzała na mnie z ukosa.
To krótkie, badawcze spojrzenie potrafiło rozszyfrować wszystko. Włączyła piosenkę i odwróciła się do mnie przodem, tak, by móc widzieć moje oczy.
- Opowiadaj - rozkazała.
Nie śmiałam się sprzeciwiać.
- Co myślisz o Matcie? - spytałam
- Fajny chłopak. Ale miałaś mi powiedzieć czemu jesteś taka... dziwna?
- To właśnie ma związek - odparłam jąkając się. - On ma związek z tym... czymś.
- No dobra - zamyśliła się na chwilę - Matt, cóż, muszę przyznać, że jest całkiem fajny.
Zauważyłam w jej oczach wesołe ogniki. Już ja dobrze wiem, co to oznacza. On jej się podoba !
- Eheem - mruknęłam z zadowoleniem.
Opowiedziałam jej o śnie. Nie wspomniałam o spacerze. Myślałam, że mnie wyśmieje, ale nie. Była poważna.
- I co to może oznaczać? - spytała
Zamyśliłam się chwilę.
- Nie wiem. Ale.. mam przeczucie, że to prawda. Nie chcę, żeby tak było!
Prawie się rozpłakałam. Nathalie zaczęła mnie pocieszać mówiąc, że to tylko sen. Boże, dlaczego ja ?
Nagle dostałam niekontrolowanego wybuchu śmiechu. Przez chwilę pomyślałam, że to wizja. Phi. Idiotka, marzycielka, która wciąż wierzy w bajki.
-Głupia jestem, nie? Haha - Nath spojrzała na mnie podejrzliwie.
-Dawaj, jedziemy do Claudii. Muszę jej kogoś przedstawić. - Uśmiechnęłam się złośliwie i zatarłam ręce r uciechy - Tylko wracamy na obiad.
Wsiadłyśmy na rowery. Nie spodziewałyśmy się, że ten dzień ma dla nas kilka niespodzianek. I to jakich ! Sen już mnie nie niepokoił, a ja szczęśliwa i w świetnym humorze wsiadłam na rower. Od teraz miałam nowy cel. Zamierzałam go osiągnąć, choćbym miała iść po trupach.
_______________________________________________________________________
Rozdział dedykuję mojej kochanej przyjaciółce. Wszystkiego najlepszego z okazji 15 urodzin Natalia! ♥ Kocham Cię <3