sobota, 31 maja 2014

Rozdział III

Obudziłam się zlana potem. To było takie rzeczywiste. Człowiek zapamiętuje około dwudziestu sekund snu. Ja pamiętałam wszystko. Nie byłam wstanie stwierdzić, co mnie najbardziej przerażało. Czerwone od krwi oczy, popielate włosy, czy świadomość, że to nasz Matt. Skierowałam się w stronę łazienki. Ochlapałam twarz dużą ilością zimnej wody dla otrzeźwienia. Po chwili przestałam przejmować się snem i żyć normalnym rytmem. Ubrałam się w mój ulubiony zestaw ubrań : beżową bluzkę z krótkim rękawem, spodenki szelkami oraz moje ukochane, czarne Vansy. Nie ważne, że podróba, ważne, że wygodne. Mimo wczesnej pory słońce mocno świeciło. Na wszelki wypadek wzięłam okulary. Nie chciałam męczyć się ze światłem słonecznym.

Wyszłam z domu zostawiając rodzicom kartkę z wiadomością.
Nie mogłam już spać. Wyszłam z domu o 7.30. Poszłam na spacer. Wrócę na obiad.
Jessica
Krótkie i konkretne, ale zaoszczędzi rodzicom godzin nerwów.  Zostawiając im taką kartkę mam pewność, że nie będzie afery jak wrócę do domu.
Dzień był bardzo słoneczny. Szłam powoli ulicą. Myślałam, o tym, co mi się przyśniło. Przed oczami wciąż miałam przerażającą twarz potwora. Te oczy... Strasznie krwiste oczy, które wpatrywały się we mnie chwilę przed atakiem.
- To niemożliwe - szepnęłam do siebie. Czemu miałam przeczucie, że coś takiego naprawdę się wydarzy ?
- Jess?
Natychmiast się odwróciłam. Za mną stał zdziwiony Matt.
- Boże, wystraszyłeś mnie. Cześć. - Z trudem siliłam się na obojętny ton. Podszedł do mnie. Odruchowo ię cofnęłam.
- Co? - zapytał - Coś się stało?
Idiotka. Zachowuję się jak idiotka.
- Och, nie nic. - odparłam z kłamliwym uśmiechem na twarzy.
Przywdziałam maskę. Nie chciałam, by się dowiedział, że mnie to przeraża. Te oczy...
By ukryć zakłopotanie spojrzałam w niebo, gdzie leciały dwa bociany. Spokojne, wolne od wszelakich trosk.
- Co tu robisz tak wcześnie? - spytałam z udawanym zainteresowaniem. Nie odpowiedział,a ja nie chciałam  by się odzywał. Najlepiej  żeby sobie poszedł. Chyba wyczuł, że nie jestem w nastroju do rozmowy, bo po chwili odszedł bez słowa.
Postanowiłam, że pójdę do Nathalie. Muszę się do kogoś zwrócić  z kimś pogadać. Po drodze wstąpiłam do sklepu. Kupiłam duże lody w opakowaniu, na pewno się przydadzą. Dobrze, że ja i Nathalie jesteśmy sąsiadkami.
Drzwi były otwarte. Zapukałam i weszłam do mieszkania. Skierowałam się do jej pokoju. Tak jak myślałam  Nath siedziała przy komputerze i słuchała muzyki.
- Hejka - rzuciłam i usiadłam obok niej.
- Siema. Co tam? - spojrzała na mnie z ukosa.
To krótkie, badawcze spojrzenie potrafiło rozszyfrować wszystko. Włączyła piosenkę i odwróciła się do mnie przodem, tak, by móc widzieć moje oczy.
- Opowiadaj - rozkazała.
Nie śmiałam się sprzeciwiać.
- Co myślisz o Matcie? - spytałam
- Fajny chłopak. Ale miałaś mi powiedzieć czemu jesteś taka... dziwna?
- To właśnie ma związek - odparłam jąkając się. - On ma związek z tym... czymś.
- No dobra - zamyśliła się na chwilę - Matt, cóż, muszę przyznać, że jest całkiem fajny.
Zauważyłam w jej oczach wesołe ogniki. Już ja dobrze wiem, co to oznacza. On jej się podoba !
- Eheem - mruknęłam z zadowoleniem.
Opowiedziałam jej o śnie. Nie wspomniałam o spacerze. Myślałam, że mnie wyśmieje, ale nie. Była poważna.
- I co to może oznaczać? - spytała
Zamyśliłam się chwilę.
- Nie wiem. Ale.. mam przeczucie, że to prawda. Nie chcę, żeby tak było!
Prawie się rozpłakałam. Nathalie zaczęła mnie pocieszać mówiąc, że to tylko sen. Boże, dlaczego ja ?
Nagle dostałam niekontrolowanego wybuchu śmiechu. Przez chwilę pomyślałam, że to wizja. Phi. Idiotka, marzycielka, która wciąż wierzy w bajki.
-Głupia jestem, nie? Haha - Nath spojrzała na mnie podejrzliwie.
-Dawaj, jedziemy do Claudii. Muszę jej kogoś przedstawić. - Uśmiechnęłam się złośliwie i zatarłam ręce r uciechy - Tylko wracamy na obiad.
Wsiadłyśmy na rowery. Nie spodziewałyśmy się, że ten dzień ma dla nas kilka niespodzianek. I to jakich ! Sen już mnie nie niepokoił, a ja szczęśliwa i w świetnym humorze wsiadłam na rower. Od teraz miałam nowy cel. Zamierzałam go osiągnąć, choćbym miała iść po trupach.
_______________________________________________________________________
Rozdział dedykuję mojej kochanej przyjaciółce. Wszystkiego najlepszego z okazji 15 urodzin Natalia! ♥ Kocham Cię <3


sobota, 24 maja 2014

Rozdział II

Dzień minął nam beztrosko. Śmialiśmy się, żartowaliśmy. Byliśmy sobą.  We wspólnym towarzystwie czas mijał nam szybko. Do domów rozeszliśmy się o 23 kiedy zezłoszczeni rodzice zaczęli wydzwaniać do Caroline i Claudii.
   - Mówiłaś, że będziesz o 20! Trzeba było chociaż zadzwonić - głos dobiegał ze słuchawki Caro.
   - Sorry, mamo. Wiesz, że jak się spotkamy, to nie myślimy o czasie. - usprawiedliwiała się - Zaraz będę.
Większość ludzi wyśmiałaby nas z naszego podejścia do rodziców. Ale nas to mało obchodzi. Chcemy mieć dobry kontakt z rodzicami. Naszym zdaniem im bardziej pokażemy im, ze jesteśmy odpowiedzialne, to na więcej nam pozwolą. Wygodne, nie? Wystarczy nie pyskować i nie wymykać się z domu podczas szlabanu.
Po chwili wszyscy się rozeszliśmy. Został tylko Matt i ja. Poszliśmy na spacer.
  - Jess?- zaczął po chwili
  - Hmm? Co jest, Matt?
Zawahał się przez chwilę, ale postanowił mi zaufać. Słusznie. Kto jak kto, ale ja potrafię dotrzymać tajemnicy.
  - Kurczę, głupio mi to mówić
  - Wal śmiało- zachęcałam go
  - Bo wiesz... Nie wiem jak to powiedzieć. Chodzi o Nathalie.
Domyślałam się co chciał powiedzieć. Nie zważając na nic zaczął opowiadać mi o swoich uczuciach.
  - Znamy się jeden dzień, a mam wrażenie, że znam cię od 100 lat - zaśmiał się ponuro. Nie rozumiałam wtedy z czego się śmieje - W ciągu tego jednego dnia stałaś się moją przyjaciółką.
  - A ty moim przyjacielem - dodałam z łagodnym uśmiechem - Możesz mi wszystko powiedzieć. Nie zdradzę cię.
  - Dzięki - objął mnie ramieniem. Nie przeszkadzało mi to.
Zdziwił mnie fakt, że miał dziwnie zimną skórę. Nie lodowatą, ale chłodną. Zaskoczyło mnie to, ponieważ noc była wyjątkowo ciepła.
  - Nie znam jej tylko od dzisiaj. Od dawna ją obserwowałem - wyznał - Nie mam nikogo. Mieszkam sam, ale oficjalnym opiekunem jest mój stryj. Dość bogaty, dlatego nie muszę pracować - A więc to stąd te super ciuchy - Zobaczyłem ją , jak szła przez miasto , chyba z jej mamą. Jadła lody. Wyglądała uroczo. Dlatego przeprowadziłem się tutaj. A dziś? Zobaczyłem Was, całe mokre. - zaśmiał się w głos- Nawet nie wiesz, jak bardzo się starałem, by się wciąż na nią nie gapić.
Matt popadł w zakłopotanie. Widocznie nie chciał mnie urazić, w końcu ja też tam byłam. Pokazałam mu, że może na mnie liczyć.
  - Rozumiem, Matt. - położyłam dłoń na jego ramieniu i spojrzałam w oczy, do dna jego duszy. - Czy mogę coś dla ciebie zrobić?
Matt przygryzł nerwowo wargę. Próbowałam zignorować fakt, że wyglądał strasznie seksownie.
  - Mogłabyś porozmawiać z nią? - spytał nerwowo. - Dowiedzieć się, co o mnie myśli.
  - Jasne, Matt. Pamiętaj. Na mnie można liczyć. - poklepałam go po plecach próbując dodać otuchy - Odprowadzisz mnie do domu?
W drugą stronę szliśmy w milczeniu. Wpatrywaliśmy się w gwiazdy czytając ich własną historię.
  Kiedy wróciłam do domu nie wszyscy spali. Młodszy brat, owszem, drzemał smacznie,lecz rodzice już nie. Tata siedział przy laptopie, a mama oglądała telewizję.
  - Co tak długo cię nie było, córciu? - spytała zatroskana mama
Nie była na mnie zła za późną porę. Ufała mi i wiedziała, że nic mi nie grozi.
  - Przyjechała Claudia i Caroline. Dołączył do nas nowy chłopak - Matt. Dziewczyny pojechały, a ja z nim gadałam - nie zamierzałam kłamać. Bo i po co?
  - Ja ci dam chłopaka! Za młoda jesteś- oburzył się tata - Idź spać lepiej
Tylko się ze mną droczył. Od czterech lat w żartach prawi mi kazania typu ,, Załóż dłuższą spódnicę; Nie zakładaj tych spodenek, są za krótkie; Za ładnie wyglądasz, idź się przebierz. Najlepiej przywdziej habit!''
Przestałam zwracać na to uwagę. Teraz z mamą tylko się z tego śmiejemy.
  - Idę, już idę. - cmoknęłam tatę w policzek, żeby go udobruchać. - Zawsze będę córeczką tatusia - szepnęłam mu do ucha.
Skierowałam się w stronę łazienki gdzie zamierzałam spędzić co najmniej pół godziny. Podczas, gdy woda nalewała się do wanny ( Nie miałam ochoty na prysznic) , ja myłam zęby. Niewiele rzeczy mnie uspokaja, a energiczne ruchy szczoteczką na pewno do nich nie należą. Po prostu nie lubię myć zębów o tej porze. Weszłam do gorącej wody i odetchnęłam głęboko. Głowę oparłam o zimny tył wanny. Włosy miałam spięte w kok- tak jak lubię. Zamknęłam oczy i odpłynęłam w krainę marzeń. Nie, nie spałam. Po prostu marzyłam. Myślałam o tym, dlaczego liście nazywają się liśćmi. Dlaczego Mattowi spodobała się Nath. Po dwudziestu minutach wylegiwania się wyszłam z wanny. Rodzicom życzyłam dobrej nocy i weszłam do swojego pokoju. Położyłam się w moim super wygodnym łóżeczku i niemalże natychmiast zasnęłam.
  Był to jeden z tych świadomych snów, kiedy człowiek potrafi rozróżnić snu od rzeczywistości. Od początku byłam pewna, że tylko śnię. Na jawie nie siedziałabym z Mattem na szczycie kanionu. Wpatrywałam się w piękny krajobraz przede mną. Matt również. Po chwili przestał patrzeć w dal, lecz swój wzrok skierował na mnie. Przyciągał mnie swoim hipnotyzującym spojrzeniem.
  - Jessico? - spytał łagodnie wpatrując się w moje oczy. - Czy ufasz mi?
  - Cóż za pytanie?! - zaśmiałam się głośno - Oczywiście, ze tak !
  - A co gdybym był potworem? - smutny spuścił głowę - Gdybym był krwiożerczym monstrum?
  - Ale nie jesteś.
  - Jestem, Jess, jestem.
  - Nie wierzę - odparłam z przekonaniem
Po chwili pożałowałam, że to powiedziałam. Twarz Matta zmieniła się w przerażającą twarz potwora. Oczy zaszły mu krwią, usta stały się białe i popękane, nos krzywy a włosy popielate. To już nie był Matt, tylko przerażająca bestia. Zaczęłam uciekać. Jak mogłam mu ufać?! To potwór! Stwór dogonił mnie, a jego ostre jak brzytwa zęby zatopiły się w mojej szyi.




sobota, 17 maja 2014

Rozdział I

Matt był jakiś dziwny. Kiedy mama zaprosiła nas na obiad, Matt oświadczył, że nie będzie jadł. W pierwszej chwili pomyślałam, że skoro jest takim sportowcem, to ma też i określoną dietę. Bardziej mnie zdziwił fakt, że nie był spragniony. My jak tylko dopadłyśmy wodę w butelce, to nie mogłyśmy się od niej oderwać. Mało tego, był szybki ( tak, wiem, jest sportowcem, musi być szybki), nie miałyśmy z nim szans. Ale to.. było dość dziwne.
   - Dziewczyny przyjechały! - okrzyk radości Nath skutecznie przerwał moje rozmyślania.
Szybko zbiegłyśmy po schodach. Matt już był na dole. Dziewczyny przyjechały skuterem Caroline. Zawsze jej go zazdrościłam. Czerwony, szybki, idealny. Ja miałam jedynie mizerny rowerek w garażu. Hm, może i mizerny, ale jak na takie starocie to całkiem sprawny. Przywitałyśmy się z dziewczynami, przedstawiłyśmy Matta. Caro spoglądała na niego pożądliwie spod przymrużonych powiek. A ja widząc to dałam jej kuksańca w bok. Ona w rewanżu nadepnęła mi na stopę.
   - Ej! - wrzasnęłam na nią - Ze mną się nie zadziera.
Zaczęła się walka. Całe szczęście, że Matt był po mojej stronie. Ja i Matt kontra reszta dziewczyn. Bez niego byłabym bez szans. Haha, oczywiście wygraliśmy. Dość szybko powaliłam Claudię na ziemię. Miałam chwyt zwany sutemi-waza opracowany do perfekcji.
  - Przybij piątkę, Matt. Za zwycięstwo. - naglę dostałam olśnienia. Odwróciłam się twarzą do Claudii - Podejmujesz wyzwanie?
  - No nie wiem.. Jeszcze mi coś dowalicie i będę miała przerąbane.
  - Spokojnie. - uspokoiłam ją - Nie mam pewności, czy temu podołasz, ale tragiczne to to nie jest.
Claudia zastanowiła się chwilę, ale w końcu się zgodziła.
  - A więc. Twoim zadaniem jest zagięcie Matta. - oświadczyłam z uśmiechem - Nie jest głupi, ale chcemy zobaczyć kto z was jest mądrzejszy. Masz pełne pole do popisu. Przysługują ci 3 pytania. Jeżeli on nie zna odpowiedzi, to ty musisz wyjaśnić dany termin. Gotowa? Zaczynaj!
Claudia nie musiała się długo namyślać. Pytania miała w głowie.
   - Zaczniemy od tematyki przyrodniczej. - Matt zatarł ręce z uciechy - Jak wygląda i czym się żywi lemurek myszaty?
Ku mojemu zdziwieniu Matt nie musiał się długo zastanawiać.
  -Nie było nic trudniejszego? Długość jego ciała to ok. 13 cm, długość ogona to ok 12.cm, masa ciała ok 50g. Żywi się owocami, owadami i małymi ptakami.- Na jego twarzy pojawił się tryumfalny uśmieszek.
Natomiast po minie Claudii widać było, że miała ochotę pokazać mu język niczym pięciolatka. Pokręciłam z dezaprobatą głową. Cierpliwości.
   - No dobra. Jedno zaliczone. - powiedziałam  - Następne prosimy.
Claudia wzięła głęboki wdech i zapytała Matta lodowatym tonem:
   - Podaj definicję słów degrengolada , imponderabilia i kongestia.
Matt tylko się zaśmiał. Postanowił tego nie komentować.
   -  Degrengolada to staczanie się, upadek wartości moralnych. - Kurczę, dobry jest. -  Imponderabilia to rzecz, której nie da się zmierzyć ani policzyć. Ale niestety nie potrafię wytłumaczyć co to kongestia.
Claudia zaśmiała się szyderczo. 
  - Zatłoczenie na szlakach komunikacyjnych czyli po prostu korek. - wytłumaczyła z uśmiechem na twarzy.  - A co to jest Pica.?- Po plecach Claudii przeszły delikatne dreszcze.
Matt zamyślił się na chwilę. Nie znał odpowiedzi.
  - Kurczę, nie wiem. Nie słyszałem o czymś takim.  - przyznał niechętnie. 
Matt stał się coraz bardziej ponury, a Claudia coraz szczęśliwsza.
  - Nikomu tego nie życzę. Pica to stan chorobowy, polegający na tym, że osoba chora ma silną potrzebę zjadania obiektów. Jest to niebezpieczne, ponieważ chorzy żywią się piaskiem, guzikami i innymi przedmiotami.
Wszyscy zaczęliśmy bić jej brawo. Udowodniła, że w okolicy nie ma osoby mądrzejszej od niej. Ja, Caroline i Nathalie również dobrze się uczymy, ale to Claudia jest ,,mózgiem'' naszej paczki.

Reszta dnia minęła bez większych zmartwień. Graliśmy w piłkę nożną ( Nathalie i Caroline wygrały) , poszliśmy na spacer, kąpaliśmy się w rzece. Matt pokazał, że jest spoko. Od teraz jest członkiem naszej paczki. Nie chciałam wracań do moich poprzednich rozmyślań. Nie chciałam psuć nowo powstałej przyjaźni.

______________________________________________
Rozdział trochę króciutki, ale mam nadzieję, że przyjemnie się czyta :)

piątek, 16 maja 2014

Prolog

Był jeden z najbardziej upalnych dni wakacji. Słońce grzało niemiłosiernie, ale to nie przeszkadzało mi w dobrej zabawie, spędzałam przyjemnie czas. 
Uciekałam przed Nathalie, która próbowała oblać mnie wodą. W ręku wąż ogrodowy, a na twarzy złośliwy uśmieszek.
   - Stop! Przestań, Nathalie, przeepraszam! - przepraszałam i przepraszałam, a ona nie miała dla mnie litości. Byłam już cała mokra.
   - Urok wakacji - usłyszałam z tyłu.
Nagle się zatrzymałam, co jednocześnie oznacza dawkę zimnej wody na głowę. Ale już mi to nie przeszkadzało. W końcu zauważyła, czemu przystanęłam. Stałyśmy obok siebie, całe mokre i w przykrótkich spodenkach, wpatrując się w nieznaną nam twarz, która powoli zbliżała się ku nam.
  - Kto to?- spytałam ją
  - Nie mam pojęcia Jess. Ale fajnie wygląda. - Tak jak się tego spodziewałam, Nath przypadł do gustu nieznany nam chłopak.
I stałyśmy tak jak idiotki, a on powoli podchodził do nas.
  - Cześć - głos miał miękki i aksamitny. Uśmiechnął się pokazując rząd bielutkich zębów - Jestem Matthias, ale znajomi mówią mi Matt.
  - Cześć - odpowiedziałyśmy chórem, na co zareagowałyśmy wybuchem śmiechu.
Matt uśmiechnął się i przyjął nonszalancką pozę.
   - Jestem Jessica, a to moja przyjaciółka Nathalie.
Stałyśmy tak i stałyśmy robiąc z siebie debilki.
   - Too... Co tutaj robisz? -wydusiła Nath
   -Podziwiam widoczki - powiedział przyglądając od stóp do głów.
   - Nie przejmuj się, my zawsze tak - palnęłam bez zastanowienia - To znaczy..
   - Uwielbiamy sobie dokuczać i świrować - dokończyła za mnie Nathalie.
Matt zastanowił się chwilę nad tym co powiedziałyśmy i zapytał:
   - Mogę się dołączyć?
Spojrzałyśmy po sobie.
   - Jasne. Zaraz będą Caroline i Claudia. - cieszyłam się, że zostaje.
Mało tego. Wymieniliśmy się numerami telefonu i informacjami o sobie. Matt lubił piłkę nożną, ale nie był typowym piłkarzem - nie był głupi. Ciekawe, czy Claudii udałoby się go zagiąć. Okazało się, że przeprowadza się w te okolice i będziemy chodzić do jednej klasy. Szczerze się ucieszyłam. Inteligentnych i przystojnych chłopaków nigdy dość.
Nie wiedziałam, że od tego momentu moje życie całkowicie się zmieni. 
______________________________-

Dla tych co nie wiedzą - ten blog jest o tematyce fantastycznej! :)

wtorek, 13 maja 2014

Witajcie!

Puk, puk! Jest tam kto? Mam nadzieję, że tak i ktoś będzie czytał moje wypociny. Stworzyłam tego bloga, ponieważ chcę zacząć od zera, od podstaw. Nie wiem jak mi to wyjdzie, zobaczymy. Dajcie mi szansę, a postaram się was mile zaskoczyć. Przygotowania bloga wciąż trwają, ale od piątku zacznę chyba wstawiać posty. No, zmykam, czeka mnie jeszcze dużo pracy. Pa pa! <3